niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział XVII

   Dziś obudziłam się ze świadomością, że są wakacje i że już jutro jadę nad morze. Wreszcie odpocznę od szarej rzeczywistości, któa mnie otacza i od której tutaj, w mieście, nie potrafię odpocząć. Postanowiłam się spakować, żeby mieć to z głowy. Miałam tam jechać na, praktycznie, całe wakacje, więc spakowałam naprawdę sporo rzeczy. Począwszy od ubrań, skończywszy na nie potrzebnych drobiazgach. Pakowanie zajęło mi dość dużo czasu, bo gdy skończyłam była 16:15. Postanowiłam wyjść na spacer i wreszcie się ubrać. Wyjęłam z szafy jedne z niewielu ubrań których nie spakowałam i poszłam z nimi do łazienki. Wzięłam prysznic, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam wcześniej przygotowane pudrowe spodenki i luźną szarą bluzkę. Kiedy zeszłam na dół zjadłam spóźniony obiad, który zostawiła mi mama. Później włożyłam szare vansy i wyszłam z domu. Szłam w stronę parku, kiedy poczułam, że ktoś zakrywa mi oczy. Trochę się wystraszyłam, ale szybko rozpoznałam w tej osobie Jacka.
-Zgadnij kim jestem!-krzyknął radośnie.
-Hmmm... no nie wiem Karol-chciałam się z nim podrażnić. Nawet nie wiem czy znam jakiegoś Karola.
-Ej, jaki znowu Karol? Czy ja o czymś nie wiem?-spytał udając obrażonego.
-Oj Jacek-powiedziałam ze śmiechem i się do niego odwróciłam.
-Cześć Wiki-wreszcie należycie mnie przywitał.
-No cześć-rzuciłam.
-Możemy chwilę porozmawiać?-spytał poważnym tonem.
-Coś się stało?-lekko się przestraszyłam i byłam ciekawa o czym chce ze mną rozmawiać.
-Nie, to znaczy tak...-gubił się.
-Powiesz mi wreszcie o co chodzi?-spytałam zdenerwowana.
-Możemy pójść do parku? Tam ci wszystko powiem.
-No dobrze. W takim razie chodźmy-kiedy to powiedziałam delikatnie pociągnęłam go za rękę w stronę parku, gdyż byłam już zniecierpliwiona i strasznie ciekawa, o co chodzi. Kiedy dotarliśmy do parku, usiedliśmy na ławce, w miejscu, w którym było niewielu ludzi. Początkowo panowała między nami niezręczna cisza. Zaczęło mnie to denerwować.
-A więc o czym chcesz ze mną porozmawiać?-przerwałam się pierwsza odezwać. Po moich słowach Jacek spojrzał mi w oczy.
-Bo widzisz...Wiktoria muszę ci o czymś powiedzieć. Chcę ci dać czas do namysłu, dlatego robię to przed twoim wyjazdem. Będziesz miała dużo czasu, żeby o tym pomyśleć-zaczął wywód, ale po tych słowach zaciął się i uparcie patrzył w ziemię. Spojrzałam na niego wyczekująco. Chyba zauważył, że patrzę na niego, bo odwrócił wzrok w moją stronę i patrząc mi w oczy kontynuował.
-Jeju, dlaczego tak ciężko mi to powiedzieć-mówił-Wiki. Nie będę owijał w bawełnę. Podobasz mi się i to bardzo. Chyba czuję do ciebie coś więcej. Bycie twoim przyjacielem już mi nie wystarcza. Chciałbym się do ciebie zbliżyć-po tych słowach pocałował mnie. Nie odepchnęłam go ani nie oddałam pocałunku. Byłam w szoku. Zawsze to Jacek był moim obiektem westchnień, nie odwrotnie. Kiedy się ode mnie oderwał znów zaczął mówić.
-Jeżeli ty nic do mnie nie czujesz, zrozumiem. Teraz muszę już wracać. Zadzwoń do mnie, jeżeli będziesz chciała. Z odpowiedzią nie musisz się spieszyć. Ja lecę. Do zobaczenia Wiki-po tych słowach mocno mnie przytulił, a gdy się ode mnie odsunął jeszcze pocałował w policzek. Ja ciągle siedziałam w lekkim szoku. Powinnam być najszczęśliwszą osobą na świecie, ale coś jest nie tak. Inaczej to sobie wyobrażałam. Poza tym jakaś cząstka mnie nie pozwala mi zaufać mu. Skrzywdził mnie wcześniej i nie jestem pewna, czy jestem gotowa na związek z nim. Boję się, że przez to zepsują się nasze relacje. Jeżeli zostaniemy parą i któreś z nas popełni błąd, nasza przyjaźń może nie przetrwać, a bardzo mi na niej zależy. Przyjaźń między nami to najlepsza rzecz, jaka mnie w tym roku spotkała. Miłość powinna uszczęśliwić mnie jeszcze bardziej, ale moje uczucia przysłania strach. Poza tym, nie jestem pewna, czy to jest miłość. Być może to zwykłe zauroczenie. Na razie nie chcę o tym myśleć. Postanowiłam wrócić do domu. Otrząsnęłam się z moich myśli i zorientowałam się, że jest już ciemno. Poczułam, że jest mi zimno. Zaczęłam się delikatnie trząść. Zaczęłam iść w stronę domu. Nagle poczułam, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Nie miałam pojęcia, kto to może być. Przestraszona szybko się odwróciłam. Moim oczom ukazał się Sławek. Na mojej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech.
-Hej piękna-powiedział, przytulając mnie do siebie. Odważny gest jak na drugi dzień znajomości.
-Cześć przystojniaczku-powiedziałam, jeszcze bardziej się uśmiechając. Po chwili się ode mnie oderwał i zdjął z siebie bluze. W pierwszej chwili nie wiedziałam o co chodzi.
-Załóż ją. Widzę, że zmarzłaś-mówiąc to podał mi bluzę.
-Nie trzeba, naprawdę-chciałam się wywinąć, żeby to on nie zmarzł przeze mnie.
-Nie wygłupiaj się i zakładaj, bo sam ci ją ubiorę-powiedział uśmiechając się. Więcej się nie opierałam i włożyłam na siebie bluzę Sławka.
-Słodko w niej wyglądasz-kiedy to powiedział zarumieniłam się lekko. Miałam nadzieję, że tego nie zauważył, ale sie pomyliłam.
-A jak się rumienisz, wyglądasz jeszcze śliczniej.
-Nie zawstydzaj mnie-powiedziałam, chowając twarz w dłoniach. Chłopak postanowił odprowadzić mnie do domu. Po chwili uświadomiłam sobie, że nie poinformowałam go o moim wyjeździe. Postanowiłam to zrobić.
-Sławek, muszę ci o czymś powiedzieć-zaczęłam.
-Słucham.
-No bo widzisz, są wakacje no i ja wyjeżdżam nad morze. Jadę jutro, a wracam prawdopodobnie na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego-wyrzuciłam z siebie.
-Aż tak długo cię nie będzie?-spytał zasmucony.
-Niestety. Ale obiecuję, że będę dzwonić-próbowałam poprawić mu humor.'
-To nie to samo, co mieć cię tutaj-mówił dalej-może nie uwierzysz, ale przez te dwa dni poczułem, że naprawdę cię lubię i że możemy zostać przyjaciółmi. Czuję się, jakbym znał cię od lat a nie dwóch dni.
-Wiesz, ja czuję się tak samo-przyznałam. Po moich słowach chłopak mocno mnie przytulił.
-Będę za tobą tęsknił-szepnął.
-Ja za tobą też-po tych słowach westchnęłam ciężko. Byliśmy już pod moim domem, więc musiałam się pożegnać.
-Wygląda na to, że musimy się już pożegnać.
-No niestety. Pamiętaj, żeby do mnie dzwonić, pisać. Będę czekał-mówił.
-Oczywiście, że będę pamiętać-przytuliłam go i oddałam bluzę. Odchodząc dałam mu buziaka w policzek.
-Do zobaczenia Wiktoria. Będę tęsknił i to bardzo-rzekł.
-Ja też będę tęsknić. Trzymaj się.
Po tych słowach weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi. Wyjrzałam jeszcze przez okno i zobaczyłam oddalającego się Sławka. Zapukałam w okno i do niego pomachałam. On pokazał mi seruduszko i wysłał całusa. Zrobiłam to samo i jeszcze raz pomachałam. Odwzajemnił ten gest i zaczął się oddalać cały czas machając. Wkrótce zniknął mi z widoku. Zmęczona zjadłam kolację, wzięłam prysznic i poszłam spać. Było jeszcze dość wcześnie, ale jutro czeka mnie długa i męcząca podróż. Bardzo szybko zasnęłam, pogrążona w marzeniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz